piątek, 13 lipca 2012


Zanim zaczniemy wspominać wielkie imprezy wypada w ogóle wyjaśnić na czym polega ta piękna gra.

Każdy z nas na pewno kiedykolwiek widział piłkę do siatkówki. Okrągła, kolorowa, jakoś dziwacznie pocięta (zszyta, jak kto woli) :) Większość z nas miała nawet okazję odbijać ją na lekcjach wychowania fizycznego w szkole. Sami wiecie, że siatkówka to niezwykle odprężający sport, ale też potrafiący wycisnąć z nas siódme poty. Piłkę możemy odbijać na podwórku, na hali, a nawet w wodzie. Jesteśmy pewni, że to prosta sztuka, a zasady nie są trudne do zrozumienia. Po prostu wchodzimy na boisko, ustawiamy się gdzie chcemy i odbijamy piłkę za siatkę. Ale czy aby na pewno? Siatkówka ma jednak trochę „haczyków” które dla nowego kibica mogą wydawać się dziwne i niezrozumiałe. Ale spokojnie… wytłumaczę :)

Na początek baaaaardzo podstawowe informacje, ale trzeba przez nie przebrnąć, żeby nie patrzeć jak łoś w ekran i nie dziwić się jak pan Swędrowski krzyczy „sędzia odgwizdał rozgrywającemu przejście dołem”.

Każdy siatkarski team, który bierze udział w meczu liczy sobie dwunastu zawodników, ale tylko sześciu ma prawo przebywać na polu gry. Nie wszyscy zawodnicy mają te same zadania, dlatego tutaj jest malutki podział:
- środkowi –   to ci najwyżsi na boisku (nie, Bartosz Kurek wbrew pozorom nie jest środkowym J )Jest ich dwóch, a do ich kompetencji należy głównie blok. Czasem lubią sobie zaatakować. Także jeśli usłyszycie „krótka przesunięta” to oznacza właśnie, że Nowakowski, Możdżonek albo Kosok postanowili sobie trafić w pomarańczowe. Warto wspomnieć, że jeśli środkowi często działają w ataku to i rozgrywającemu „oberwie się” czasem jakimś soczystym komplementem od komentatora , ekspertów oraz kibiców.
- rozgrywający – no niestety jest osamotnionym zawodnikiem na swojej pozycji ( choć zdarza się nieraz gra na dwóch rozgrywających, ale raczej odchodzi się od tego w męskiej siatkówce ), ale w końcu my też mamy tylko jeden mózg, a właśnie taką funkcję pełni rozgrywający na boisku.  Kieruje całą grą i jest odpowiedzialny za to aby drużyna przeciwna miała trudności ze „złapaniem” naszych atakujących blokiem. Jego piłka z reguły jest tą drugą (według zasady przyjęcie-rozegranie-atak), ale czasami zdarza się, że dotknie ją pierwszy np. gdy przeciwnik atakuje, a rozgrywający stoi w obronie, albo gdy przeciwnik ma szczęście w zagrywce i piłka niefortunnie zakołysze się na taśmie aby wpaść w nasze pole – kiedy stoi tam rozgrywający, to ma prawo ją odebrać (potem ktoś inny zajmie się wystawą J )
- przyjmujący – jest ich dwóch i jak można się domyślić, są od przyjmowania zagrywki, ale też atakują, blokują i bronią.  Możemy mówić o dwóch typach przyjmujących. Pierwszy typ – przyjmujący defensywni. Po prostu lepiej im wychodzi przyjmowanie niż atakowanie. Drugi typ – przyjmujący ofensywni.  Idealnym przykładem jest Bartosz Kurek (znacie go, co nie?), który bardzo dobrze atakuje, a przyjęcie zagrywki idzie mu troszeczkę gorzej (nie odbierając Bartkowi umiejętności, bo ciężko pracuje nad tym i widać rezultaty), dlatego przeciwnicy najczęściej zagrywają w niego, a koledzy z boiska chronią go przed przyjęciem, aby mógł spokojnie zebrać się do ataku.
- atakujący – jest jeden, ale za to jaki ważny. To z reguły on zdobywa najwięcej punktów, bo takie jest jego zadanie. Ma trafiać w pomarańczowe lub obijać blok, ale sam także ma prawo blokować i bronić. Jeśli zawodnik przeciwnej drużyny zagrywa bardzo mocno, a trener pozwala na takie rozwiązanie, to atakujący może stanąć „na czwartego” do przyjęcia i pomóc kolegom przyjmującym.
Ale ale… coś tu nie gra. Skoro ich tam jest sześciu, to co tam robi Ignaczak?  A więc nasz kochany Krzysiu to zawodnik libero. Kręci się w głównie po środku boiska i na dodatek ma inny kolor koszulki. No ale musi być inny, bo jest wyjątkowym graczem ( i tu wcale nie chodzi o to, że Igła jest najsympatyczniejszym kadrowiczem i każdy go lubi J ). Zawodnik LIBERO jest siódmym zawodnikiem, który oprócz podstawowej szóstki ma prawo „pokręcić” się po boisku.  To nie oznacza, że sobie stoi tam jak mur chiński i „zawala” parkiet. Środkowy znajdujący się w drugiej linii zamienia się z zawodnikiem libero, a po wykonanej akcji i przejściu wraca do pierwszej linii a libero „ucieka” na ławkę. Libero choć wyróżniony (inną koszulką) to także musi przestrzegać pewnych zasad.  Otóż zawodnik libero jest zawodnikiem defensywnym. Oznacza to, że zajmuje się tzw. „czarną robotą” i odbiera te potężne jak i lekkie zagrywki, tak żeby odciążyć przyjmujących (żeby nie mieli na głowie i ataku i przyjęcia).  Libero może także wystawić piłkę do ataku (jak każdy inny zawodnik), ale jest małe ale… jeśli wystawi piłkę do ataku sposobem górnym sprzed linii trzeciego metra to niestety, atakujący nie może wykonać pełnego ataku i musi po prostu przebić dołem lub palcami, oddając piłkę. Ponad to zawodnik libero musi być ogromnie czujny, bo to na jego barkach spoczywa gra obronna. Miarą dobrego libero jest jak najwyższy wskaźnik procentowy w przyjęciu, jak i również duża ilość skutecznych obron. 
Zdarzają się nieraz sytuacje, że po przyjęciu piłka przejdzie od razu na stronę przeciwnika. a zawodnik sobie zaatakuje z takiej "wystawionej" piłki. Nazywamy to piłką przechodzącą. A czemu ten rozgrywający nie skoczył do bloku? A no pewnie był w drugiej linii. A zawodnicy znajdujący się w drugiej linii nie mogą blokować (gdyby mogli, to pięciu zawodników mogłoby skoczyć do bloku, atakujący nie miałby szans się przebić przez taki mur). 

Skoro mamy już przerobionych zawodników to może zajmijmy się teraz terminologią siatkarską.
To że w meczu gramy do trzech wygranych setów, a set do 25 punktów (z przewagą dwóch), to nawet dziecko w przedszkolu wie. Ale zdarzają się problemy z tym jakże tajemniczym słówkiem tie-break.  To jakże angielsko brzmiące słówko w wolnym tłumaczeniu oznacza „przełamanie remisu”, a dochodzi do niego wtedy, gdy po czterech setach mamy stan 2:2, a przecież żadna z drużyn nie zrzeknie się swoich ciężko wypracowanych setów na korzyść przeciwników, dlatego muszą się dograć. Tie-break to nie jest taki zwykły set. Rozgrywa się go do 15 punktów. Nie ma w nim przerwy technicznej po ośmiu punktach, ponieważ jest ona wykorzystana na zmianę stron (w razie gdyby się okazało, że jakaś strona boiska jest zaklęta i czarodziejsko wspomaga drużynę w wygranej J )

Przyszedł czas na tajemniczy skrót MVP. Na pewno słyszeliście, w końcu Bartosz Kurek został uhonorowany tym tytułem podczas ostatniego finału Ligi Światowej. MVP to skrót od Most Valuable Player, czyli spolszczając byłby to NWZ (Najbardziej Wartościowy Zawodnik). Można zostać MVP meczu - tak dzieje się w rozgrywkach ligowych, lub np. takiej imprezie jak Puchar Świata(chociaż ostatnio Japończycy wymyślili sobie MIP-a czyli Most Impressive Player w wolnym tłumaczeniu – Najbardziej Efektowny Zawodnik), ale można zostać też MVP całego turnieju (i tutaj gratulujemy Bartkowi, bo się ostatnio postarał o!).

Co teraz? A no zajmiemy się zagrywką, serwisem czy tam serwem. To akurat jest obojętne jakiej nazwy użyjemy.  Wiecie, że to wprowadzenie piłki w grę, ale czy wiecie jak nazywa się zagrywka Łukasza Żygadły a jak Zbyszka Bartmana?
Zagrywka tzw flotem  (lub flopem – niektórzy używają ale dlaczego, nie mam pojęcia) jest to zagrywka z wyskoku, jednak nie wkłada się w nią niewyobrażalnych pokładów siły i nie skacze się wysoko. Zagrywka jest dość bezpieczna (rzadko grozi wypadem na aut) i dość myląca (może być podkręcona, za czym idą trudności w odbiorze). W naszej drużynie taką zagrywką mogą popisać się m.in. Piotrek Nowakowski, Łukasz Żygadło, Marcin Możdżonek, Grzesiek Kosok oraz Paweł Zagumny.
Zagrywka z wyskoku jest to zagrywka,  w którą zawodnik wkłada bardzo dużo siły.  Taka zagrywka ma prędkość ok. 110km/h i trzeba nieźle przysiąść, żeby ją odebrać. Rekord Polski należy do Bartka Kurka (wydaje mi się, że się to nie zmieniło), który posłał piłkę z prędkością 122km/h podczas konkursu na najszybszą zagrywkę (Aleja Gwiazd, Milcz 2009). Jednak w tym roku na parkiecie hali Podpromie w Rzeszowie zawodnik Asseco Resovii (Mistrza Polski 2011/12) Gyorgy Grozer zagrał z prędkością 128km/h i trafił w biednego Michała Bąkiewicza. Ponoć najszybszą zagrywką na świecie jest atomowe 132km/h Mateja Kazijskiego  (reprezentant Bułgarii).  Zagrywka z wyskoku może być także zaskakująca, gdy zagrywający „wstrzyma” rękę a piłka zacznie opadać blisko za siatkę. Wtedy mamy do czynienia ze skrótem.
Zagrywka stacjonarna (zwana inaczej tenisową) jest to zagrywka z miejsca i jest z reguły zagrywką szybującą. Można ją spotkać, gdy Michałowi Winiarskiemu nie wychodzi mocny serwis (J), albo zawodnicy są już tak zmęczeni meczem, że nie mają siły skakać (bardzo rzadki wyjątek, aczkolwiek spotykany).
Istnieje jeszcze takie cudo jak zagrywka „brazylijka”. Piłkę bije się z wyskoku, ale płasko. Piłka ma wtedy nietypową rotację przez co trudno ją odebrać. Jest bezpieczniejsza od zwykłej zagrywki z wyskoku, gdyż jest mniejsze prawdopodobieństwo, że wyjdzie w aut.
W czasie meczy, gdy na boisku pojawi się np. Łukasz Wiśniewski nasz kochany komentator może użyć określenia „antigówka” . Ta nazwa przyjęła się w środowisku siatkarskim, a pochodzi od nazwiska swojego autora Stephane’a Antigii, który jako pierwszy zaczął zagrywać w taki sposób. Trudno wyjaśnić na czym polega ta zagrywka. Jest to zagrywka podobna do flota jednak  bardzo podkręcona. Wygląda jakby miała lecieć na aut jednak ku zaskoczeniu przyjmujących dziwnie opada na boisko. Odsyłam na YT w poszukaniu zagrywki Wiśni i to właśnie będzie ta „antigowka”,  na pewno znajdziecie J

Czas na rodzaje ataków.
Nasi atakujący mają w swoim repertuarze pełną gamę ataków. Nie będę ich dokładnie opisywać, bo to trzeba zobaczyć na własne oczy, no ale znajomość kilku określeń na pewno się przyda.  
Na pierwszy ogień idzie siatkarski gwóźdź. Jest to atak najbardziej spektakularny. Chłopcy często popisują się takimi atakami w trakcie rozgrzewki. Słyszałam, że to pomaga w demonstracji swojej siły wrogowi. J
Mniej widowiskowe ale jak ważne są ataki tzw plasy. Plas jest bardzo lekki. Można oprzeć piłkę o blok, aby zawodnicy asekurujący mogli wprowadzić ją do gry z powrotem i wykonać kontrę albo wykonać obok lub nad blokiem. Umiejętnie plasowanie potrafi nieźle zmylić obronę przeciwnika.
Kiwki są to dość zabawnie wyglądające ataki., lekkie, trochę podobne do plasowania. Z kiwek korzysta się najczęściej w wypadku złego rozegrania albo gdy zawodnik zauważy, że przeciwnik w ogóle nie spodziewa się takiego zagrania. Mistrzem kiwania w naszym zespole jest Paweł Zagumny J
Mocne zbicie jest najpopularniejszym atakiem. Jest to po prostu klasyczny atak po prostej, albo po skosie mający wpaść prosto w boisko, albo obić blok przeciwnika.
Krótka przesunięta jest to atak wykonany przed środkowego. Rozgrywający „wrzuca” piłkę pod rękę zawodnikowi i już nie ma co zbierać po drugiej stronie. Poza tym to ulubiony zwrot naszego komentatorskiego guru – Tomasza Swędrowskiego  ( a w połączeniu z Piotrem Nowakowskim to już mantra) J
Ciasno po skosie – w tym ataku specjalizuje się Bartek Kurek. Dawno temu, będąc objawieniem naszej reprezentacji zadziwił nas wszystkich atakiem w 1m (znajdziecie na YT) w meczu z Bułgarią w jakże szczęśliwych dla nas Mistrzostwach Europy 2009.
Pipe czyli po prostu pajp. Jest to atak z drugiej linii. Bardzo widowiskowy i moim skromnym zdaniem najpiękniejszy. Wykonywany przez przyjmującego, który ukryty przez środkowego wyskakuje zza niego i uderza. NO PO PROSTU CUDO *.* 
Ataki ze skrzydeł. Tutaj mogę powiedzieć tylko, że na prawym skrzydle rządzi atakujący a na lewym przyjmujący J
Kombinacji jest jeszcze dużo dużo więcej, ale w miarę oglądania meczy idzie to ogarnąć bez mojego jakże szczegółowego wyjaśniania J

No i zostały nam do przerobienia jeszcze błędy.
Jak w każdym sporcie są nie uniknione, a w każdym meczu możemy spotkać się z całą gamą różnych przedziwnych sytuacji. I tu możemy napotkać  problem i zastanawiać „o co w tym chodzi? Przecież dobrze było”.
Sędziom często zdarza się odgwizdywać auty, ale to przecież zupełnie zwyczajne. Zawodnik atakujący, szukając palców bloku może zerwać atak, czyli posłać piłkę wysoko nad blokiem prosto w aut.
Dość popularne są błędy zagrywki tzw sito no i oczywiście popularny aut. Także jak widzicie mocno zagrywającego zawodnika, który nie ma dla naszych litości w zagrywce, zawsze można go trochę zakląć, żeby walnął w siatę J Przy błędach w zagrywce warto wspomnieć o czymś takim jak as serwisowy.  Zdobyty punkt w ten sposób jest bardzo cenny. As jest to zagrywka bezpośrednio trafiająca w pole przeciwnika, albo zagrywka, która dotknęła zawodnika przeciwnej drużyny i potem wyszła na aut.
Błąd podwójnego odbicia. Błąd zdarzający się niekiedy nawet najlepszym rozgrywającym. Piłka osiada w palcach i zostaje podbita dwukrotnie – najpierw jedną dłonią, potem drugą. Sędziowie są na to niezwykle wyczuleni (chociaż my w tv nieraz tego nie dostrzegamy, a już o rozhukanej hali nie wspomnę).
Błąd przejścia dołem. Przejście dołem jest wtedy, gdy zawodnik całą swoją stopą (nie dotykając środkowej linii) przejdzie na stronę przeciwnika podczas gdy piłka jest jeszcze w grze. Jak piłka dotknęła parkietu a zawodnik sobie przeszedł to afery nie ma i wszyscy są szczęśliwi.
Błąd przekroczenia linii trzeciego metra. Atakujący musi zacząć wykonywać naskok do ataku sprzed tej linii, jednak zdarza się nieraz, że przekroczy tą linię albo nadepnie czubeczkiem buta (bardzo często to tylko czubeczek -.-) sędziowie to wyłapią i nie ma punktu, nawet jeśli atak był wspaniały.
Błąd przekroczenia linii dziewiątego metra. To błąd przy zagrywce. Według moich subiektywnych odczuć zdarza się, gdy zawodnik jest bardzo zdenerwowany, zależy mu jak nie wiem co a tu bum. Taki prościutki błędzik a punkt dla przeciwników (koniec seta, meczu i do domu).
Możemy mieć do czynienia jeszcze z nieskuteczną obroną, „ustrzeleniem” przyjmującego zagrywką albo blok-aut. Ale tego chyba nie muszę wyjaśniać prawda? J
No to te jakże „trudne” podstawy mamy za sobą. Wymiary boiska i inne nieścisłości, które was gnębią możecie sprawdzić na Wikipedii (źródło najlepszych informacji – poleca Krzysztof Ignaczak) albo pisać do mnie, ja wam wyjaśnię to „dogłębnie” :D 


10 komentarzy:

  1. Piszesz tak, że aż chce się czytać! :) To nie są suche fakty, tylko wszystko ładnie wytłumaczone, poparte przykładami i z dużą dawką humoru. :) Świetny blog i na pewno będę wpadać. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się z poprzedniczką :) bardzo fajny pomysł na bloga i niektórym na pewno się to przyda :) mnie też możesz się tu spodziewać :D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny pomysł z blogiem! Dla świeżaków jest to idealne źródło wiedzy, a dla starych wyjadaczy odświeżenie wiedzy. Fajnie się czyta, masz dobry styl i ogólnie jestem bardzo na tak. Życzę duuużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie się powtórzę, ale pomysł z takim blogiem jest świetny! W dodatku piszesz jasno i zrozumiale, więc chyba nikt nie będzie miał problemów ze zrozumieniem.
    A co do pajpa to tak, to jest najcudowniejszy atak, om nom nom *-* No chyba, że Bartman albo Jarosz pięknie pieprzną po skosie, ewentualnie nawet po prostej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak. Atakami Zbyszka i Kojota też nie pogardzę *.*

      Usuń
  5. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że piszesz tego bloga.!
    Mi pomaga bardzo bardzo bardzo.! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się baaaaardzo, że komuś się to przydaje ♥

      Usuń
  6. Fajny pomysł na bloga, na pewno przyda się tym, którzy dopiero zaczynają z najlepszym sportem świata. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. 39 year-old Accountant III Kalle Gudger, hailing from Arborg enjoys watching movies like Comanche Territory (Territorio comanche) and Lockpicking. Took a trip to Carioca Landscapes between the Mountain and the Sea and drives a Ferrari 340 MM Spider. Szczegoly

    OdpowiedzUsuń